sobota, 22 lutego 2014

ROZDZIAŁ 4

     Stałam przed lustrem i nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Dziewczyna w odbiciu wyglądała zupełnie inaczej niż ta, którą oglądałam na co dzień. Wbrew moim obawom nie wyglądałam młodziej, spokojnie można mi dać te dwadzieścia sześć lat, ale... Widzę zmianę. Może i to nie jest mój styl, ale na pewno widać, że przeszłam metamorfozę. Patrzyłam na nową siebie dobre kilka minut, aż wreszcie uznałam, że wystarczy. Za kilkanaście minut miałyśmy wyjeżdżać. Ciarki przechodziły mi po plecach, gdy pomyślałam, jak może zmienić się moje życie...

     Kilka godzin później siedziałam na podłodze ogromnej sali, na której znajdowały się dziesiątki ludzi w różnym wieku, przeważnie moim, każdy się rozciągał albo ćwiczył swój układ. Chętnych było dużo więcej, jednak odpadli w pierwszym etapie, jakim było sprawdzenie kwalifikacji. Siedziałam sama, a Ana poszła na widownię, gdyż casting był otwarty. Nie miałam pojęcia ile to jeszcze może potrwać. Średnio co sześć minut wołali następnego uczestnika, a znając moje szczęście będę gdzieś na samym końcu. Z nudów zaczęłam bawić się swoimi doczepianymi blond końcówkami włosów, później zajęłam się przyglądaniem swoim nowym butom. Na początku chciałam zatańczyć boso, ale to raczej nie był dobry pomysł. Zdecydowałam się zatańczyć trochę jazzu, a później przejść do hip hopu. Tak trochę wszystkiego po trochu, bo jeszcze gdzieś w środku występują elementy dancehallu. Miałam ogromny problem z ubiorem, ponieważ zawsze do tańca zakładałam luźne dresy, ale to nie pasowało do mojego obecnego stylu. W końcu zdecydowałam się na krótkie spodenki, pod którymi miałam cienkie lekko podarte rajstopy, a na to założyłam bokserkę i luźną koszulę, która podczas tańczenia jazzu wyglądała jak sukienka, a gdy muzyka zmieniała się w hip hop - szybko wiązałam ją w pasie. Jeden element, ale tak dużo zmieniał. Szczerze mówiąc bałam się. Nie, nie tego, że mnie przyjmą, przeciwnie - że zostanę odrzucona. W ciągu ostatniego tygodnia tak się "napaliłam" na to, że teraz nie wyobrażam sobie, że mnie nie przyjmą. Owszem, nadal nie mam pojęcia, jakby to miało wyglądać, ta moja praca w zespole, ale... Chcę tego.Rozmawiałam już nawet z Klausem, powiedziałam mu, że ja i Ana niedługo odchodzimy i żeby nie miał nam tego za złe. Bałam się jego reakcji, ale on mnie bardzo zaskoczył. Okazało się, że on też zmienił swoje plany na życie i za niedługo zamyka klub i kamień spadł mu z serca, że nie będzie mnie musiał pozbawiać pracy. Wszystko zaczynało się układać. Zaczęłam się nawet zastanawiać, czy to nie jest jakiś znak? Może jednak ktoś ma dla mnie inny plan?
     Już miałam podejść do kogoś z obsługi i zapytać, gdzie można zapalić, kiedy usłyszałam swoje nazwisko. Kurwa, teraz moja kolej. Przeszłam przez pół sali, które dzieliło mnie od wejścia na scenę, po drodze napotkałam kilka zarówno damskich, jak i męskich spojrzeń. Miałam nawet wrażenie, że jeden chłopak puścił mi oczko, ale wolałabym tego nie widzieć. Już dość.Odetchnęłam głęboko i przymknęłam oczy, a gdy je otworzyłam szłam już przez scenę. Od razu zwróciłam wzrok w stronę jury, w którym zasiadał zespół, ich manager oraz jakiś choreograf, który miał patrzeć na technikę. Trzech mężczyzn patrzyło na mnie od samego momentu, gdy przekroczyłam próg sceny, a pozostała dwójka ze sobą rozmawiała, a później zaczęli się śmiać. Wyglądało to tak, jakby już dobre kilkanaście minut nie mogli powstrzymać śmiechu. Byli to oczywiście starszy Leto i gitarzysta zespołu. Słyszałam od Any, że oni tak zawsze i to ponoć u nich normalne.
     Stanęłam na miejscu przy mikrofonie i sie przywitałam. Byle do przodu.
 - Dzień dobry, jak się nazywasz? - zapytał Jared. Na początku czułam, jak przewierca mnie wzrokiem i trochę mnie to krępowało, ale to było tylko chwilowe odczucie i od razu odzyskałam pewność siebie.
 - Lizzy Rees - odpowiedziała krótko i poprawiłam włosy opadające mi na twarz. W tym momencie zobaczyłam kątem oka, że Shannon i Tomo wreszcie się ogarnęli i zajęli mną. W przenośni.
 - Lizzy to zdrobnienie od Elisabeth? - zapytał ponownie Jared.
 - Nie - znów monosylabiczna odpowiedź.
 - A od czego?
 - A czy to k... Czy to ważne? - chciałam dodać "kurwa" w połowie, ale się powstrzymałam. Usłyszałam stłumiony chichot ze strony starszego Leto, więc nie wytrzymałam i spojrzałam na niego. Rzeczywiście śmiał się i pokazał mi kciuk wyciągnięty w górę. Serio? Co ja takiego fajnego powiedziałam?
 - No dobra, w takim razie scena jest twoja.
     Wreszcie. Jakiś facet podszedł i zabrał mi statyw z mikrofonem, a po chwili zaczęła lecieć moja składanka. Pierwsza część perfekcyjnie, ściągnięcie koszuli i związanie jej w pasie też się udało, trochę dancehallu, hip hop i koniec. Byłam zadowolona ze swojego występu. Stanęłam w miejscu i czekałam, nie wiedziałam co robić. Wszyscy patrzyli na mnie przez chwilę, a później odezwał się manager.
 - Wymyśliliśmy wspólnie, że mamy dla ciebie małe zadanie. Puścimy ci jedną z piosenek chłopaków, a ty wyobraź sobie, że jesteś w klubie, nie znasz piosenki i po prostu dajesz się ponieść emocjom i tańczysz bez żadnej choreografii. W porządku? - zapytał, a ja skinęłam głową, bo nie miałam mikrofonu, żeby odpowiedzieć. Po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki jedynej znanej mi piosenki zespołu, jaką było "Closer to the edge". Znam ją, bo Ana jej słucha, zdecydowanie za często. Zrobiłam to, co kazał mi zrobić manager - po prostu zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że tańczę w klubie i nikt na mnie nie patrzy. Skakałam po całej scenie jak wariatka, w sumie sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Robiłam to, na co miałam ochotę, a myślami byłam dziesięć lat wstecz.
     To był ten moment, który mnie zmienił najbardziej, chociaż wtedy jeszcze nie miałam o tym pojęcia. Słowa piosenki, muzyka, ta wolność, którą czułam... Muzyka przestała grać, a ja wróciłam do rzeczywistości i po prostu się uśmiechnęłam. Czułam, że otarł mnie but i miałam cholerną ochotę go zdjąć, ale nie dawałam po sobie nic poznać. Wszyscy członkowie jury patrzyli na mnie z uśmiechem na twarzy.
 - Możesz mi, to znaczy nam powiedzieć, dlaczego przyszłaś na ten casting? - pytanie zadał Shannon. Zdziwiło mnie ono i to bardzo, a na dodatek ten jego niski głos... Boże, odlatuję. Spojrzałam mu prosto w oczy i się przeraziłam. Jego wzrok mówił "wiem, kim jesteś, czemu już nie dajesz dupy i czego szukasz na castingu do rockowego zespołu?". Autentycznie wydawało mi się, że on wie. Wzięłam głęboki oddech, jak przy wejściu na scenę i odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Prawie.
 - Ostatnio trochę się u mnie zmieniło, uznałam, że chcę zmienić swoją pracę i życie w ogóle - przełknęłam ślinę. - Poza tym zawsze chciałam zarabiać na życie przez taniec, bo to jest moja pasja. - Kurwa, co za ironia. Jakby nie było ja zarabiałam przez taniec, tylko że TROSZECZKĘ inny.
 - Rozumiem. Z mojej strony to wszystko, jestem za.
 - Mi też się podobało - powiedział Tomo zwrócony do swoich współpracowników. Wymieniali się zdaniami aż w końcu coś ustalili i popatrzyli na mnie.
 - Witaj w naszym zespole - powiedział wesoło Jared, wstał i zaczął zmierzać w moją stronę, więc wyszłam mu na przeciw. - To jest wejściówka członka zespołu, taka na teraz. Musisz pójść do dziewczyny o imieniu Emma, ona powie ci co i jak. Do zobaczenia, Lizzy - odwrócił się na pięcie i wrócił na swoje miejsce, a ja zeszłam ze sceny.
     Boże, udało mi się! Czyli, że... naprawdę zaczynam nowe życie? Nie mogę w to uwierzyć. Ana na pewno widziała wszystko... Nawet o niej nie pamiętałam, nie zwróciłam uwagi, czy jest na widowni, czy nie. Cholera. A teraz muszę znaleźć Emmę, kimkolwiek ona jest. To znaczy mniej więcej kojarzę, ale nie mam pojęcia, jak wygląda. Podeszłam do małej grupki, w której były dwie dziewczyny i jeden chłopak i zapytałam ich o nią.
 - Też na nią czekamy, zaraz ma się pojawić. A czy ty dostałaś się do zespołu tancerzy? - zapytała mnie jedna z dziewczyn, która wyglądała na bardzo otwartą i sympatyczną, gdzieś w moim wieku. Pozostała dwójka była raczej młodsza.
 - Tak, dostałam się - odpowiedziała.
 - O jej, to wspaniale! Gratuluje ci, my też się dostaliśmy. Ja mam na imię Vicky, to jest Camilla, a to Rayan. Wygląda na to, że od dzisiaj będziemy razem pracować - powiedziała i mnie mocno przytuliła. Pozostała dwójka od razu się podniosła i zrobili to samo.
     To byli naprawdę sympatyczni ludzie. Czekaliśmy na Emmę ponad piętnaście minut, ale zleciało naprawdę dużo szybciej. Czułam, że z Vicky się polubimy, miała w sobie coś takiego, że chciało się przebywać w jej towarzystwie. Byłam szczęśliwa, że tak dobrze trafiłam. Moi nowi znajomy rozmawiali ze sobą wesoło, a ja myślałam nad tym, jak dalej potoczy się zarówno moja kariera w zespole, jak i życie ogólnie. Znów poczułam te ciarki, które ostatnio często mi towarzyszą. Po kilku chwilach podeszła do nas dość niska blondynka, starsza ode mnie na oko dziesięć lat, była ubrana w luźne dżinsy oraz bawełniany sweter, nie miała makijażu. Była ładna, owszem, ale może trochę zaniedbana?
 - Cześć, mam na imię Emma i na początku chciałabym wam bardzo pogratulować. Witajcie w zespole! - powiedziała i każdego z nas obdarowała sympatycznym uśmiechem. - Mam wam trochę do powiedzenia na temat zasad panujących w zespole i samej pracy. Więc tak, na pewno musimy się umówić na bardziej formalne spotkanie, teraz powiem wam, że okres próbny trwa tylko miesiąc, w tym czasie raczej nie powinno się nic zmienić, bo nie zmieniamy składu zbyt często. Dostaniecie swoje identyfikatory, małą zaliczkę na początek i jeszcze szczegółowe zasady spisane w umowie, którą będziecie mogli na spokojnie przejrzeć w domu. Dzisiaj nie powiem wam nic więcej, umówimy się z wami za kilka dni, żeby wszystko ostatecznie omówić i podpisać umowę - mówiła trochę chaotycznie, ale zrozumiałam wszystko, co chciała nam przekazać i nie miałam żadnych pytań. Ruszyłam stopą i przypomniała sobie o bólu wywołanym otarciem. Dyskretnie schyliłam się do buta i powoli rozwiązałam sznurówki, a następnie delikatnie zdjęłam trampka. Poczułam ulgę, ale stopa i tak mnie piekła. Chciałam zdjąć skarpetkę i zobaczyć ranę, ale przy nich wszystkich mi nie wypadało. Całe szczęście Emma nie miała za dużo czasu, więc rozdała nam to, o czym mówiła, pożegnała się i odeszła. Chętnie zostałabym z moimi znajomymi dłużej, ale po pierwsze czekała na mnie Ana, a po drugie ta stopa tak cholernie piekła. Wzięłam numer telefonu od Vicky i obiecałam, że się z nią skontaktuję, żebyśmy się wszyscy umówili na jakieś piwko, w ramach zapoznania.
     Zeszłam z ich pola widzenia i mimo, iż chciałam już zobaczyć się z Aną, ból stopy wygrał. Usiadłam na jakimś krześle i ściągnęłam skarpetkę. Zdziwiłam się sama, że but może zrobić aż tak dużą ranę, wyglądała naprawdę paskudnie.
 - Uuuaa, musi boleć - usłyszałam nad głową męski głos, podniosłam wzrok i zobaczyłam Shannona. Miał krzywą minę i zerkał raz na moja twarz, a raz na stopę. - Poczekaj tu, skombinuję ci jaki plaster, czy... coś. Wyglądał troszkę śmiesznie, przejechał dłonią po swoich krótkich włosach i je zabawnie zmierzwił. Chciałam zaprotestować, ale nim zdążyłam zareagować, ten już zniknął. Pojawił się po kilku minutach z perfumami, chusteczką higieniczną i taśmą w ręce.
 - Wybacz, ale nic innego nie byłem w stanie zdobyć. Może coś z tego będzie - powiedział i klęknął przy moim krześle. Automatycznie zdjęłam jedną nogę z drugiej, żeby Shannon nie miał do niej dostępu, ale ten się tylko zaśmiał. - No daj spokój, nie zrobię ci krzywdy, umiem opatrywać rany. Daj tę nogę.
 - To naprawdę nie jest konieczne, ja poradzę sobie sama - powiedziałam spokojnie, delikatnie się uśmiechając. Wizja Shannona Leto, który ostatnio przynajmniej raz na tydzień przychodził patrzeć do klubu jak tańczę na rurze opatrującego mi otarcie była komiczna.
 - Nie masz nic do gadania, to jest pierwsze polecenie służbowe. Noga -  zrezygnowana położyłam stopę na kolanie drugiej nogi i napięłam wszystkie mięśnie, gdy mężczyzna się do mnie zbliżył. Musiał to wyczuć, bo kąciki jego ust delikatnie się uniosły, ale natychmiast opadły. - Teraz może trochę szczypać, przepraszam - powiedział i psiknął perfumami w miejsce skaleczenia. Rzeczywiście, zapiekło mnie i syknęłam cicho, ale dało się wytrzymać. Jedną chusteczką starł krople, które spływały mi w dół, psiknął jeszcze raz, a potem przy pomocy drugiej chusteczki i taśmy zrobił prowizoryczny opatrunek. Wytarł swoją dłoń, uniósł na mnie wzrok i uśmiechnął się, pokazując szereg śnieżnobiałych zębów.
 - Dziękuję - powiedziałam.
 - Nie ma za co, nie chcę, żeby moja... - zawahał się - współpracownica myślała, że jestem jakimś bucem, którego nic poza czubkiem własnego nosa nie obchodzi. Chociaż pewnie i tak nic to nie zmienia, a ty będziesz myśleć co chcesz.
 - Czemu jesteś taki pewny tego?
 - Bo wszyscy tak o mnie myślą przywykłem. Wiesz, muszę już spadać, bo kończy mi się przerwa. Emma pewnie da ci znać o spotkaniu, do zobaczenia.
 - Tak, do zobaczenia - powiedziałam, a Shannon odszedł.
     Szczerze mówiąc to było dziwne. Nie spodziewałam się, że taka sytuacja będzie miała kiedykolwiek miejsce. Zdezorientowana siedziałam jeszcze przez chwilę na krześle, a potem naciągnęłam skarpetkę na stopę, buta wzięłam do ręki i poszłam odszukać Anę. Stała przy drzwiach, z których wychodziłam i od razu rzuciła mi się na szyję. Popatrzyłam na nią, płakała ze szczęścia. Gratulowała mi i zasypywała buziakami. Gdy zobaczyła moją stopę zapytała co się stało, ale nie opowiedziałam jej o zajściu z Leto. Jeszcze nie, powiem jej w domu. Za dużo emocji w zbyt krótkim czasie.
     Cholera, jestem szczęśliwa.


*****
Strasznie Was przepraszam, że musieliście tak długo czekać... Pierwszy tydzień po feriach, po prostu totalna masakra i totalny brak czasu. Przyszły tydzień też jest mega zawalony, ale w sobotę rozdział 5 na pewno się pojawi :)
Wreszcie coś zaczyna się dziać :3
Mam nadzieję, że opowiadanie się Wam podoba. Zostawiajcie po sobie JAKIKOLWIEK ślad i dawajcie w komentarzach linki do Waszych blogów, nie tylko Marsowych - chętnie poczytam.
Dzięki, że wpadacie i wspieracie <3

19 komentarzy:

  1. Domysliłam się, że dziewczyna dostanie się :3
    No i zaczyna się rozkręcać cały wątek.
    Czekam na nowy rozdział, byleby szybko! :D

    Pozdrawiam, Tosia <3
    http://sue-historia-z-marsa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ,czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3 pisz jak najszybciej kolejny rozdzial ! <30

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz "jakikolwiek", potem postaram sie skrobnac cos wiecej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, wiec tak: wylapalam jakies powtorzenia, uwazaj na nie w przyszlosci. Bezpiecznie jest zrobic ze dwa zdania przerwy, zanim uzyje sie danego slowa po raz kolejny, chyba ze jest to rzecz zamierzona. Przynajmniej dwa razy po kropce nie bylo spacji.
      A teraz tresc! Czulam sie troche, jakbym to ja tam na scenie tanczyla. O tanczeniu nie mam bladego pojecia, choc czasem, jak mi odbije, krece sie po pokoju i "tancze" tak, jak umiem :D
      Ciekawa jestem, kiedy i czy chlopaki sie domysla, kogo przyjeli do ekipy.
      No i Shannon jest taki kochany, jak zajmuje sie noga Lizzy. Chociaz gdyby probowal takich numerow ze mna, chyba bym go kopnela xD
      Jakos nie przepadam za Jaredem w tym opowiadaniu. A czytajac jego opis, myslalam, ze z miejsca go polubie. Chyba sie pomylilam xD

      Usuń
    2. Cieszę się bardzo, że czytając moje opowiadanie jesteście w stanie wczuć się w postać bohatetki :)
      Co do Shannona, to przekonasz się wtedy, kiedy Lizzy :P
      Jared w mojej głowie cały czas ma charakter negatywny, wprowadzi spore zamieszanie - możliwe, że niejednokrotnie. Co prawda zdradzam Wam w tym monencie fabułę, ale dodam, że wyjdzie na ludzi :)

      Usuń
  5. nie przepadam za takimi opowiadankami ale Twoje mi się bardzo podoba... czekam na kolejny rozdział :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie *-*
    Nie wiem jak wytrzymam do soboty <30

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę? *.*
    Wytrzymasz, wytrzymasz, postaram się napisać troszkę dłuższy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hej :D za ile nowy odcinek? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mam małe problemy i nie jestem w stanie powiedzieć kiedy... :(

      Usuń